Maciej Eckardt Maciej Eckardt
2430
BLOG

Korwin, czyli kaleka mowy polskiej

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 29

 

Obejrzałem Korwina u Lisa. Wcześniej poczytałem reakcje internautów, jakie wywołał swoim wpisem na blogu dotyczącym paraolimpiady i osób niepełnosprawnych. U Lisa utrzymywał, że ze względów logicznych i estetycznych pomysł oglądania rywalizacji osób niepełnosprawnych jest czymś nienormalnym, gdyż ludzie chcą oglądać osoby sprawne, piękne i zadowolone z życia, bo taka jest natura ludzka. Pomijam wartość merytoryczną dyskusji jaka toczyła się studiu, bo była ona żadna.

Jako że miałem i mam do czynienia w swojej pracy z osobami dotkniętymi niepełnosprawnością, mam wyrobiony pogląd na aktywność takich osób, także sportową. Nie chcę rozwijać tego wątku, bo nie jest on najważniejszy w tym, co chcę powiedzieć. Otóż, Janusz Korwin-Mikke twierdząc, że ludzie chcą oglądać i mieć w swoim otoczeniu osoby „normalne”, nie wywołujące dysonansu swoim wyglądem i zachowaniem, tak naprawdę strzela sobie w stopę.

W myśl logiki, że im wyżej małpa wchodzi, tym bardziej odsłania tyłek, stwierdzić wypada, że i Janusz Korwin-Mikke dotknięty jest niepełnosprawnością. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że lider Kongresu Nowej Prawicy ma wyjątkowo irytujące problemy komunikacyjne w zakresie wyraźnego wysławiania się, wskazujące na jakąś dysfunkcję natury logopedycznej. Nie jestem w tym zakresie specjalistą, ale przewidzieć jestem w stanie, że Janusz Korwin-Mikke nigdy mistrzem mowy polskiej nie zostanie. Ot, logopedyczna niepełnosprawność.

Nie przeszkadza to jednak Januszowi Korwin-Mikkemu pchać się na afisz. Z tego powodu nikt jednak nie czyni mu supozycji, by się uciszył, bo otwierając usta narusza estetykę słuchu Polaków, którzy mają prawo do słuchania ludzi wyraźnie i składnie mówiących, zwłaszcza jeśli są politykami. W imię wolności ma on jednak swobodę wypowiedzi, nawet czyniąc to w sposób tak lingwistycznie ułomny. Nikt go z tego powodu nie obraża, choć bywa to irytujące, tym bardziej, że swoje wywody stara się on osadzać w karbach żelaznej logiki, która za sprawą paskudnej wady wymowy schodzi jakby na plan dalszy.

Ot, rzec by zatem można – przyganiał kocioł garnkowi.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka