To, że porozumienie wyborcze "Obywatele do Senatu" Rafała Dutkiewicza będzie mieć swoją reprezentację w senacie jest oczywistą oczywistością. Ma szansę na co najmniej kilkunastu senatorów. Oczywistością jest również, przynajmniej dla mnie, że będzie mieć również swoją reprezentację w izbie niższej parlamentu. Znacznie większą niż w senacie. Na tym polega chytry plan Dutkiewicza, który robi hałas wokół startu swojej inicjatywy do senatu, odciągając uwagę od tego, co się stanie w sejmie.
A w sejmie, w okolicach wczesnej wiosny, a być może w wyniku wewnątrzpartyjnych nawalanek o stołki na jesieni, zostanie odpalony klub parlamentarny, dajmy na to „Obywatele dla Sejmu”, do którego szeroką ławą ruszy niedowartościowany kwiat poselski, znęcony kuszącym zapachem nowego bytu i rysującymi się perspektywami. Już teraz przeróżne nomady polityczne ustawiają się od nawietrznej, wąchając na ile nowa inicjatywa ma sens. A sens ma.
Kto wie, czy to właśnie Rafał Dutkiewicz nie będzie decydował o kształcie przyszłej koalicji rządowej. Posiadając wystarczającą ilość szabel w sejmie, będzie w stanie wywrócić i powołać każdą koalicję. Kto mógłby stać się twarzą klubu Dutkiewicza w sejmie? Oj wielu, i to z najwyższej półki. Wszystko zależy od tego, jaki wynik osiągnie inicjatywa Dutkiewicza w wyborach do senatu. Jeśli będzie to 25 proc., to jak w banku będziemy mieć w niej głośnie nazwiska i ekskluzywne transfery.
I to jest odpowiedź, dlaczego liderzy PO i PiS tak pogardliwie i lekceważąco wypowiadają się o inicjatywie Dutkiewicza. Poselskie szaraki wietrzą jednak dla siebie szansę. O ile znajdą się w sejmie, wszak partyjne SB czuwają.
www.eckardt.pl